Ministerstwo Finansów planuje zmiany dotyczące rozliczania wydatków na pojazdy przez spółki na estońskim CIT. Jeśli wejdą w kształcie, który zakłada projekt nowelizacji ustawy o CIT, 50% wydatków na dany samochód będzie podlegało opodatkowaniu również wtedy, gdy korzysta z niego ktoś inny niż właściciel. Projekt nie przewiduje natomiast zmian służących uznaniu, że pojazd jest wykorzystywany wyłącznie do działalności, co sprawia, że firmy na estońskim CIT mogą liczyć na większe (niż pozostali podatnicy) korzyści przy zakupie bądź leasingu droższych pojazdów.
O problemie z rozliczaniem wydatków związanych z samochodami u podatników na estońskim CIT pisaliśmy już wielokrotnie. Dla przypomnienia, jego źródłem jest treść art. 28m ust. 4 pkt 2 ustawy o CIT. Zgodnie z tym przepisem, „ukrytym zyskiem” na gruncie ustawy o CIT są wydatki i odpisy amortyzacyjne od samochodów – w wysokości 50% (jeśli samochody te nie są wykorzystywane wyłącznie do działalności gospodarczej). Przepis ten jest problematyczny z kilku względów. Po pierwsze – czy można uznać za ukryty zysk wydatki dotyczące samochodów używanych przez inne osoby niż właściciele firmy? Po drugie – czy prywatny użytek samochodów przez pracowników jest wydatkiem niezwiązanym z działalnością gospodarczą w realiach systemu estońskiego?
W dotychczasowych rozważaniach najistotniejszym argumentem było to, że ukryty zysk – co do zasady – to świadczenia przekazywane właścicielom, powiązane z ich prawem do udziału w zyskach spółki. Jeśli samochodem jeździ ktoś inny niż udziałowiec, np. pracownik, nie ma postaw do uznania takiego świadczenia za ukryty zysk.
W świetle powyższego kwalifikacja 50% wszelkich wydatków samochodowych jako ukrytego zysku wydawała się absurdalną koncepcją, jednakże istniała obawa, że takie właśnie będzie podejście organów podatkowych. Niestety czarny scenariusz się ziścił i zmaterializował – najpierw w postaci interpretacji indywidualnej z 25 stycznia 2022 r. (sygn. 0111-KDIB1-2.4010. 554.2021.2.AK), a potem w wyjaśnieniach Ministerstwa Finansów.
Ministerstwo zmienia przepisy (i nie tylko)
Najwidoczniej jednak Ministerstwo Finansów uznało własną wykładnię za zbyt agresywną i postanowiło dostosować do niej przepisy. Aktualny projekt nowelizacji ustawy o CIT (mający stanowić kolejną już edycję Polskiego Ładu) przewiduje, że analogiczna regulacja jak dla ukrytych zysków ma znaleźć się w przepisie dotyczącym wydatków niezwiązanych z działalnością gospodarczą. To przesądza, że 50% wydatków samochodowych może podlegać opodatkowaniu również wtedy, gdy samochodem jeździ ktoś inny niż właściciel.
Podejście prezentowane przez stronę rządową i fiskusa prowadzi do wniosku, że im droższy samochód, tym większe preferencje podatkowe w systemie estońskim. W systemie klasycznym można ujmować w kosztach podatkowych całość wydatku na zakup lub leasing samochodu, o ile jego wartość nie przekracza 150 tys. zł. W przypadku najdroższych aut rozwiązanie „estońskie” staje się bardziej korzystne niż klasyczne, ponieważ opodatkowane nie jest nigdy więcej niż 50% amortyzacji.
Co zdumiewające, w jednej z ostatnich interpretacji opisane powyżej podejście zostało zastosowane już teraz – organ powołał się w tym zakresie na analogię wynikającą z podobieństwa pojęcia „ukrytych zysków” do „wydatków niezwiązanych z działalnością”. Tej całkowicie nietrafionej koncepcji nie można jednak traktować poważnie. Resort finansów do spółki z Dyrektorem KIS posunęli się w tym obszarze o jeden most za daleko. W rzeczywistości należy do sprawy podchodzić w ten sposób, że zmiana przepisów przez Ministerstwo nie ma charakteru precyzującego, ale właśnie jest wyrazem dążenia do rozszerzenia zakresu opodatkowania.
Na tym sporów nie koniec
O ile Ministerstwo Finansów rozwiązuje pierwszy z opisanych problemów (zakładając, że projekt ustawy zmaterializuje się w zakładanej formie), to bez odpowiedzi pozostaje drugie pytanie sformułowane we wstępie, a mianowicie: Czy prywatny użytek samochodów przez pracowników jest w ogóle wydatkiem „niezwiązanym z działalnością”?
Uznanie samochodów, dla których nie jest prowadzona kilometrówka, za niewykorzystywane wyłącznie do działalności jest fikcją prawną stworzoną na potrzeby art. 16 ustawy o CIT (a ściśle tzw. wydatków eksploatacyjnych). Rzecz w tym, że w systemie estońskim zastosowanie tego przepisu jest wyłączone wprost . A skoro tak, to nie ma podstaw do jego stosowania przez analogię. Co więcej, skoro już resort finansów korygował przepisy i nie wprowadził obowiązku prowadzenia kilometrówki, to trzeba zakładać, że było to działanie świadome.
Postawa Ministerstwa Finansów jest w tym zakresie niezrozumiała. Jeśli rzeczywiście dąży ono do tego, aby opodatkować wydatki związane z samochodami na poziomie 50%, to wystarczyłoby wprowadzić do przepisów o estońskim CIT identyczną regułę jak ta, która obowiązuje w przypadku wydatków eksploatacyjnych w systemie klasycznym. Dlaczego zatem Ministerstwo nie wykonuje takiego ruchu przy okazji planowanej zmiany przepisów? Być może celem jest pozostawienie otwartej furtki i oczekiwanie na to, aby praktyka sama wypracowała najlepsze rozwiązanie.
Inna możliwość jest taka, że Ministerstwo Finansów zapędziło się w kozi róg. Podejście prezentowane przez stronę rządową i fiskusa prowadzi bowiem do wniosku, że im droższy samochód, tym większe preferencje podatkowe w systemie estońskim. W systemie klasycznym bowiem można ujmować w kosztach podatkowych całość wydatku na zakup lub leasing samochodu, o ile jego wartość nie przekracza ustawowego limitu 150 tys. zł. W przypadku najdroższych aut (upraszczając, tych o wartości ok. 300 tys. zł) rozwiązanie „estońskie” staje się bardziej korzystne niż klasyczne, ponieważ opodatkowane nie jest nigdy więcej niż 50% amortyzacji, pomijając wydatki eksploatacyjne. Jednak w przypadku aut tańszych podatnicy na estońskim CIT byliby traktowani o wiele gorzej niż w systemie klasycznym. Trudno doszukać się jakiejkolwiek logiki takiego rozwiązania.
Co z leasingiem?
Estoński CIT zyskuje coraz bardziej na popularności i firmy leasingowe coraz częściej będą zawierać umowy z klientami stosującymi tę formę opodatkowania. Czy niekorzystne zmiany w tym obszarze wpłyną na branżę? Przede wszystkim należy wskazać, że w estońskim CIT trudno się doszukać specjalnych korzyści podatkowych leasingu, dlatego przy tej formie opodatkowania decydujące znaczenie po stronie klienta będą miały kryteria ekonomiczne . Niekorzystne regulacje mogą jednak zniechęcać do inwestowania w auta.
Z drugiej strony, jak już wspomniano, system estoński jest nadal bardziej korzystny w przypadku najdroższych samochodów i nie zmieni się to nawet po planowanych zmianach. Niewykluczone więc, że u klientów stosujących tę formę opodatkowania, może być widoczne większe zainteresowanie zawarciem umów leasingu na samochody o wartości 300 tys. zł lub więcej. Na ten moment najistotniejszą kwestią jest jednak ostateczny kształt przepisów, który może się jeszcze zmienić w toku prac legislacyjnych.